wtorek, 23 stycznia 2018

PRZEPROWADZIĆ SAMOBÓJCĘ

Korea Południowa jest dla mnie niezwykle ważna. Szczególnie jeśli chodzi o przemysł muzyczny w niej i ludzi w nim działających. Wzięło się to z tego, że miałem tam wiele inkarnacji, w których byłem szczęśliwy, a ci ludzi są po prostu moimi przyjaciółmi z tamtego czasu. Za tą sprawą jestem też na bieżąco z tym, co się tam dzieje. 





Miałem sytuację, że jakieś pół roku temu, może nieco dalej, mój przyjaciel z pewnego zespołu próbował popełnić samobójstwo i leżał w śpiączce. Lekarze nie mieli pojęcia, jak dużą ilość leków przedawkował, jego stan raz był krytyczny, raz się poprawiał. Położyłem się więc w medytację, i zanim jeszcze poprosiłem o energię dla niego, jakich potrzebuje, już zostały mi dane, napełniły mnie, podobnie jak z miejscem jego pobytu, ledwo pojawiła mi się myśl w głowie o tym, żeby się do niego dostać, a już pojawił się portal.
Znalazłem go w ciemności, był sam, smutny i przestraszony. Porozmawiałem z nim chwilę, po czym przelewałem w jego ciało materialne tą energię, którą wcześniej naładował mnie bóg. I przelewałem ją tak długo, dopóki nie zostałem odcięty. W każdym razie, jeszcze tego samego dnia, tylko kilka lub kilkanaście godzin później, ten człowiek obudził się ze śpiączki i był praktycznie od razu w dobrym stanie zdrowia, przytrzymali go jeszcze w szpitalu kilka dni bardziej dla obserwacji, niż jakichś odtruć.


18 grudnia 2017 świat obiegła informacja o śmierci jednego ze znanych Koreańskich piosenkarzy, chłopak miał 27 lat. Popełnił samobójstwo. Jak zwykle bywa w takich sytuacjach, wieści które do nas docierały były w dwóch wersjach, jedna w takiej, że znaleziono go już martwego, druga że jest w szpitalu i walczy o życie. Ponieważ już raz pomogłem jego koledze z branży w tej samej sytuacji, jak już wam wcześniej wspomniałem, postanowiłem że położę się w medytację i pomogę też jemu. Tak jak poprzednim razem, wszystko zostało mi dane automatycznie, zanim jeszcze zdążyłem o to poprosić: energia, która będzie mu potrzebna, portal do niego. Od razu zauważyłem, że energia ta znacznie różni się od tej, która dana mi była w poprzednim przypadku, do regeneracji ciała tamtego człowieka. Tym razem dostałem światło, albo perłową białą energię. Przeniosłem się do niego i znalazłem go prawdopodobnie w szkole dusz, czy też czymś, co przypominało czyściec, albo jakąś poczekalnię dla dusz... Trudno mi coś więcej o tym świecie powiedzieć, oprócz tego, że było tam dość ponuro. W tych sytuacjach, kiedy jestem w innych światach, zawsze towarzyszy mi mój opiekun i jakby pilnuje, żeby nic mi nie przeszkadzało, bo nie jestem tam żeby doświadczać tego świata w tej chwili, tylko żeby komuś pomóc, więc nie ‘zwiedzam’. Znalazłem tego chłopaka, był zagubiony i kompletnie nie wiedział, gdzie jest. Chyba myślał, że bariera językowa nadal tam istnieje, bo zaczął mówić do mnie po angielsku. Choć nie jestem dobry z angielskiego, na tamte chwile został mi on odblokowany. Miał dużo pytań, ale spokojnie przyjmował informacje takie, jakie są. Otworzył się dla nas portal światła, żebym mógł go stamtąd zabrać. W miejscu, do którego się przenieśliśmy, był otwarty kolejny jasny portal, a obok niego jego strażnik. Bardzo duża, potężna istota. Chłopaka, którego przeprowadzałem zapytałem jeszcze, czy nie chciałby wrócić i spróbować jednak przeżyć to życie, które sobie odebrał. Ale był zdecydowany, nie chciał wracać. Podziękował mi bardzo za pomoc i poprosił o opiekę, o jakieś pocieszenie dla swoich bliskich. Zanim odszedł, poprosił mnie, żebym pomagał ludziom takim, jak on. Zgodziłem się, przytuliłem go i wszedł do tego portalu, był szczęśliwy.

Zgodnie z jego prośbą, przeniosłem się do jego bliskich i przekazałem do ich serc energię, która na samym początku została mi dana. Otoczyłem nią też Koreę, staram się to robić raz na jakiś czas, Korea ma potworny problem z empatią, ludzie są tam strasznie zamknięci w systemie. 

Po kilku godzinach pojawiły się nowe plotki na temat tego piosenkarza. Ponoć miał operację i nadal walczył o życie. Wiedziałem, że to niemożliwe, bo sam go przeprowadziłem, rozmawiałem z nim i był zdecydowany co do swojego odejścia na drugą stronę. Ale pomyślałem sobie, że co jeśli po drugiej stronie się rozmyślił i postanowił jeszcze powalczyć? Postanowiłem to sprawdzić i pomóc jego ciału się zregenerować, jeśli zdecydował się wrócić. Położyłem się znów w medytacji, oczyściłem się, poprosiłem o energię, która będzie mi do tego potrzebna. Tym razem dostałem dużo różowej energii, z domieszką złotej i białej. Przeniosłem się znów, tym razem tam, gdzie było jego ciało. Nie była to sala operacyjna, było to łóżko szpitalne, chodzili wokół niego różni ludzie, kilku z nich byłem w stanie rozpoznać. Podjąłem próbę naładowania jego ciała energią, ale napotkałem barierę. Energia odbijała się od niego i usłyszałem w kilku językach, że jest już za późno, że on odszedł. Energia w żaden sposób nie chciała wpłynąć w jego ciało, nieważne jak  bardzo próbowałem. Zamiast tego, jakby zawisła nad nim w pewnej odległości, jakby rzeczywiście to ciało było pod jakąś barierą. Zrozumiałem, że nie przeleję żadnej energii do pustej już skorupy. Gdy wyszedłem z medytacji, nie minęła godzina aż otrzymaliśmy oficjalne informacje o tym, że ten człowiek odszedł (żadnej operacji i walki o życie nie było, zmarł zanim dotarł do szpitala). Dostałem informację od duszy, że ta energia, która zawisła nad jego ciałem, że skorzystają z niej jego bliscy, którzy są przy nim. 

Od tamtej pory, ten chłopak często pojawia się przy mnie, kiedy kogoś potrzebuję. Rozmawia ze mną, pomaga mi. Wie, że zmagam się z czymś bardzo podobnym, co pchnęło jego do odebrania sobie życia.
Wy, którzy to czytacie, zrozumcie proszę, że samobójcy mierzą się z czymś, czego nie pojmiecie, jeśli sami nie doświadczycie tego na was samych, czego nikomu absolutnie nie życzę.
Te istoty nie porzucają swojego życia ze względów egoistycznych. Oni wybierają tę drogę wtedy, kiedy w żaden inny sposób nie udało się obudzić ludzi wokół nich. Te istoty potrzebują pomocy również wtedy, kiedy nie ma ich już tutaj fizycznie. Nie zamykajcie się w założeniach, że skoro nie doceniał życia, niech odpracuje swój czyn w miejscu, gdzie trafił. To założenie podyktowało nam zło, a ludzie na nie podatni je rozpowszechnili.
Jeśli jesteś osobą rozwijającą się duchowo, jeśli już medytujesz w intencji pomocy, udaj się któregoś razu do wspomnianej przeze mnie poczekalni dusz, wyprowadź chociaż jednego samobójcę, który czeka na pomoc. Te istoty dość wycierpiały w swojej ostatniej inkarnacji. Nie skazujmy ich na cierpienie po drugiej stronie, tylko dlatego, że wybrali inną drogę, niż wy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz